wtorek, 3 lutego 2015

DIORSKIN NUDE - MÓJ PODKŁAD NR 1

 Witam,
Dziś o moim kolejnym ulubieńcu :)

Od podkładu wymagam, aby był przede wszystkim dobrze kryjący, ale przy tym nie tworzył efektu maski. I tutaj pojawia się problem...Mianowicie znaleźć taki.
Mnie się udało.
Pierwszy fluid Diorskin NUDE kupiłam będąc jeszcze za granicą, czyli około czterech lat temu (Matko, jak ten czas leci!). 
Dlaczego akurat ten? Sama nie wiem...Może myślałam, że jeżeli jest z wyższej półki, to warto zainwestować? Może urzekło mnie opakowanie? A może po prostu chciałam mieć coś lepszego...Naprawdę, nie potrafię tego sprecyzować.
Cóż, w każdym bądź razie wybrałam właśnie TEN.
Do dziś pamiętam moje pierwsze wrażenie. Ciągle zmagałam się z czerwonymi plamkami i  wypryskami na twarzy (nawet teraz, raz w miesiącu w dalszym ciągu to robię) i zawsze w podkładach brakowało mi tego dobrego maskowania. Przy Diorze miałam cichą nadzieję, że skoro wydałam już tyle pieniędzy, to chyba mogę mieć wysokie wymagania.
Nie zawiodłam się.
Oj, muszę przyznać, że nie tylko ja byłam pod ogromnym wrażeniem, ale także moja siostra, która stwierdziła, że cera wygląda jak u porcelanowej lalki. I tak faktycznie było. Dior okazał się po prostu cudowny. Zresztą, jest do dzisiaj, bo w dalszym ciągu jest moim faworytem. Oczywiście, nie używam go na co dzień, z jednej prostej przyczyny- ceny. Po prostu żal mi go szybko zużyć, a dla makijażu codziennego mam inną alternatywę. Jest za to niezastąpiony na wszelkiego rodzaju wyjścia.

Mój Diorskin NUDE, to numer 020- Light Beige





Konsystencja jest płynna, dość gęsta- choć na pewno nie tak, jak w przypadku Revlona "Colorstay".
Mój numer to 020, którego nie zmieniałam nigdy. Jest to jasny beż, który idealnie dopasowuje się do mojego odcienia skóry, a przede wszystkim nie wpada w róż. Moim zdaniem jest dość  neutralny i raczej będzie pasował do większości jasnych karnacji. Cera wygląda bardzo naturalnie i raczej się nie świeci, chyba że mam go już bardzo długo na sobie (ale wtedy wystarczy nałożyć troszkę matującego pudru sypkiego).
Nie polecałabym go jednak dla cer z większymi problemami- na pewno ich nie zakryje, a przy tym wygląda to dość nieestetycznie. Wstrzymywałabym się też z zakupem przy cerach suchych, ponieważ kompletnie się do nich nie nadaje- uwidacznia brak odpowiedniego nawilżenia, oraz odstające skórki. Zresztą, przy tego typu skórze bardzo dużo fluidów się nie sprawdza i po prostu metodą prób i błędów można znaleźć odpowiedni dla siebie.



Diorskin ma eleganckie opakowanie, które fanomenalnie prezentuje się na półce w łazience.
Jedynym minusem jest to, że mając szklaną buteleczkę, nie jesteśmy w stanie wykorzystać kosmetyku do końca. I jak zauważyłam przy poprzednich zakupach, naprawdę sporo zostaje w środku. Za to minus. Choć nieduży :)
Co do zapachu, mogę powiedzieć, że jest bardzo przyjemny, ale zarazem delikatny.
Dodatkowy plus za filtr - 15.
Cena to około 210 zł/30 ml- sporo, ale warto.
Polecam :) 









Pozdrawiam :) :***

2 komentarze:

  1. a wiesz, że czaję się na niego, mam podobną cerę, niby Revlon Colorstay spełnia moje oczekiwania, ale zawsze chciałoby się mieć coś bardziej luksusowego, wezmę próbkę i zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak- próbka to konieczność :) Szkoda byłoby wydać ponad dwie stówy i się rozczarować :)

      Usuń