piątek, 8 stycznia 2016

CRUELLA vs MARILYN

Witam!
Podejrzewam, że kilka z Was widziało już zapowiedź sesji 
na facebooku, z czego bardzo się cieszę. 
A teraz, chciałabym pokazać Wam resztę zdjęć z mojej współpracy z Kamilą.

Od dłuższego czasu w mojej głowie siedział pomysł 
na tę sesję. 
Chciałam, żeby było to połączenie kontrastów.
Widziałam Kamilę w bieli, ale z ciemnym, mocnym akcentem.
I tak oto powstała Cruella :)










Podczas pstrykania zdjęć, wyszedł pomysł zrobienia drugiej sesji- Glamour.
W zasadzie wszystko zostało takie samo, zmieniłam tylko kolor ust i dorysowałam (jakże uwodzicielską:)) 
kropkę vel pieprzyk.
Wyszła nam Marilyn, tyle że z czarnymi włosami :)
Efekt bardzo, bardzo mi się podoba.
Oceńcie i Wy :)



















I jak? Co myślicie?
Czy któreś zdjęcie szczególnie się Wam spodobało?
A może wręcz przeciwnie- nie przypadły Wam do gustu?

A Tobie Kamilko, dziękuję jeszcze raz!



środa, 6 stycznia 2016

(PRZED)STUDNIÓWKOWE PORADY

Witam!
Chciałam zacząć słowami: "Choć studniówkę mam już dawno za sobą, to..."
I wtedy zaczęłam liczyć na palcach, ile to w zasadzie czasu minęło.
I wiecie co? Trochę się przeraziłam!
To już 8 lat! Osiem długich lat!
Matko, kiedy ja się zdążyłam tak zestarzeć?
Przecież nadal czuję się jak nastolatka...

Wracając do tematu.
Na dziś przygotowałam porady odnośnie wielkiego balu.
Dla tych z Was, które to wydarzenie mają jeszcze przed sobą, oraz tych, które są już po, 
ale w kalendarzykach mają zapisane większe wyjścia. 
Tak w zasadzie dla wszystkich.

Myśląc nad wskazówkami dla Was, w każdym podpunkcie mogłabym napisać jedną rzecz:
UMIAR I ZDROWY ROZSĄDEK.

1. ZABIEGI
Kochane moje, nie będę wypisywać Wam wszystkich możliwych zabiegów, z jakimi możecie spotkać się 
w gabinetach kosmetycznych. Jest ich całe mnóstwo.
Ale chciałabym, żebyście pamiętały- zawsze wybierajcie gabinety, do których macie zaufanie. 
Wybierajcie kosmetyczki/ kosmetologów, którzy nie będą szli na "masówkę", ale faktycznie będą potrafili Wam doradzić. 
Warto, żebyście dokładnie przedyskutowały cel zabiegu oraz efekty, jakich możecie się spodziewać.
Nie polecam wykonywać nowych, wcześniej 
nie sprawdzanych na własnej skórze procedur, 
bo może się okazać, że zamiast na bal traficie na SOR.
Tak, może troszkę to naciągnęłam, ale nigdy nie wiadomo, co w naszej skórze siedzi
 i na co akurat możemy być potencjalnie uczulone.
Polecam natomiast- na około 2 tygodnie przed studniówką- zapisać się na serię oczyszczającą, 
która ładnie usunie drobne niedoskonałości.
Dla tych z Was, które zmagają się z trądzikiem- 
nigdy, przenigdy nie dajcie sobie tego wyciskać!
Choć już w tych czasach jest tego świadomość, to nadal spotykam się z takimi przypadkami.
Tego nie wolno robić, to trzeba najpierw wyleczyć. 
I nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. 
Ale wierzę, że jesteście rozsądne dziewczyny i takie wiadomości już posiadacie :)

Podstawowym i chyba najprostszym zabiegiem przed wielkim wyjściem jest peeling kawitacyjny, ampułka i maska algowa. Polecam zrobić go na dzień przed studniówką, 
lub nawet w dniu studniówki. Jest to bardzo fajna rzecz 
i nie dość, że ładnie oczyścicie skórę 
z martwego naskórka, to dodatkowo (w zależności 
od nałożonej ampułki) będzie ona nawilżona, 
ujędrniona i pełna blasku.
Jeżeli jesteście wrażliwcami lub macie problem 
z naczynkami, nie wykonujcie kawitacji. 
Wystarczy delikatny peeling enzymatyczny, serum wyciszające grę naczyń i maskę łagodzącą,
która zmniejszy zaczerwienienie i podrażnienie skóry.

2. MAKIJAŻ
 Ważna sprawa!
Jeżeli lubicie się malować, wiecie w jakich kolorach najlepiej się czujecie i ogólnie po prostu umiecie zrobić z siebie Marylin Monroe...
To nie przepłacajcie i zróbcie sobie ten makijaż same, 
w swoim własnym domu 
i swoimi własnymi kosmetykami. To zaoszczędzi wasz czas 
i może wyjdziecie na tym lepiej,
 niż gdybyście poszły do byle jakiego salonu, gdzie 
(tak jak wcześniej pisałam) 
robi się wszystko na masówkę.
Jeżeli natomiast nie po drodze Wam z makijażem- 
oddajcie się w ręce profesjonalisty.
Takie rzeczy warto załatwiać z nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, choć czasem można 
się załapać nawet na ostatnią chwilę. 
Tak jak wszędzie- nie chodźcie byle gdzie. 
Widziałyście może sytuację, 
gdy koleżanka/mama/siostra/szwagierka/ciocia 
wraca od fryzjera, myje głowę i robi fryzurę od nowa?
Ja widziałam, nie raz. Tak samo jest z makijażem.
Lepiej czasem (choć nie zawsze!) zapłacić 20 złotych więcej 
i mieć pewność, że makijaż będzie piękny 
i przetrwa całą noc, 
niż zapłacić 20 złotych mniej a i tak wrócić do domu 
i go zmyć.
Nie kierujcie się także najnowszymi, wspaniałymi trendami.
Trendy zmieniają się co chwilę i niestety nie każdej z z nas pasuje ten aktualny.
Pamiętajcie, że najważniejsze jest w tym wszystkim to, 
aby czuć się pięknie, ale czuć się sobą.
Nie Mariolą, nie Oliwią, nie Krystyną...Ale sobą.
Nie czujesz się dobrze w czerwonej szmince? 
Nie maluj nią ust. 
Nie lubisz sztucznych rzęs, ale wszystkie koleżanki 
będą je miały? 
Nie doklejaj ich. Bądź oryginalna.
Zobaczysz, za kilka lat będziesz sobie pluć w twarz, 
że wyglądałaś tak a nie inaczej, 
bo akurat taka była moda.
Jesteś młoda i piękna- podkreśl swoje atuty, ale bądź w tym wszystkim naturalna.
Pamiętaj, nie zawsze więcej znaczy lepiej.

3. PAZNOKCIE
Powycinane, krwawiące i bolesne skórki? 
Chyba żadna z nas nie chciałaby tego doświadczyć.
 A już w ogóle nie na zabawie.
Kto powiedział, że muszą być długie? 
Kto powiedział, że muszą być sztuczne?
Ja Wam mówię- nie, nie muszą :)
Jeżeli macie ładne i zadbane płytki, każdy lakier będzie 
na nich dobrze wyglądał.

4. NIESZCZĘSNE SOLARIUM
O, temat rzeka.
Ja jestem otwartą przeciwniczką tych zamkniętych, okropnych pomieszczeń, ale jeżeli już koniecznie musicie 
z niego skorzystać, to nie raz na 20 minut 
(jeszcze dzień przed studniówką), 
a 4 razy po pięć minut. 
Uzyskacie w ten sposób ładny odcień skóry, 
a nie będziecie wyglądać jak spalone tosty.

5. SAMOOPALACZ
Tylko ten, który już wcześniej sprawdzałyście. 
Ale o tym chyba nie muszę pisać.
Te z Was, które kiedykolwiek po posmarowaniu wyglądały jak pomarańcza, wiedzą o co chodzi:)

6. UBIÓR
Jak wcześniej wspomniałam- nie podążajcie ślepo 
za trendami.
Ubiór dobierzcie do swoich kształtów indywidualnie. 
I pamiętajcie, żeby był wygodny. 
W końcu to cała noc do przetańcowania :)

7. CO W TOREBCE?
Choć profesjonalny makijaż potrafi przetrwać całą noc bez skazy, to jednak ubezpieczcie się i weźcie ze sobą: pomadkę, bibułki matujące, kredkę do oczu, gumy do żucia (może akurat Wasz wybranek ośmieli się na pierwszy pocałunek?:))
(Boże, beznadziejna romantyczka ze mnie!:))
Do torebki się nie zmieszczą, ale polecam też buciki 
na przebranie.

8. DOBRY HUMOR!
Choćbyście jak pięknie wyglądały i miały suknię za 5 milionów dolarów,
 jeżeli humor Wam nie dopisze, 
to nici z imprezy.
Dlatego ja, z całego serca życzę Wam, aby ta noc była niezapomniana i wyjątkowa!
Bawcie się dobrze i pamiętajcie, że taka noc zdarza się tylko raz w życiu!
:)
Całuję mocno!

P.S.- policzyłam jeszcze raz, bo nie mogłam uwierzyć, że to już tyle czasu. 
I machnęłam się o rok.
To było 7 lat temu :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

NOWY ROK- NOWE WYZWANIA

Witam!
Na wstępie składam wszystkim serdeczne życzenia z okazji Nowego Roku :)
Oby wszystkie Wasze marzenia i plany się spełniły!

Dziś przeglądając różne strony internetowe, trafiłam na mnóstwo ciekawych inspiracji makijażowych.
Próbowałam zrobić dwie z nich, co skończyło się fiaskiem...
Iiiii tak sfrustrowana zaczęłam malowanki na kartce.
Z kartki przeniosło się na rękę.
A na ręce powstało to:


Przypomniałam sobie, jak w dzieciństwie bardzo lubiłam malować.
I tak pewnego razu, mając może 6-7 lat, namalowałam pięknego łabędzia. 
Byłam nim zachwycona- jak to dziecko wszystkim zaczęłam się chwalić. 
Tyle tylko, że nikt mi nie uwierzył, że malowałam go sama...
Tak oto skończyła się moja przygoda z malowaniem profesjonalnym :)
Od tamtego czasu raczej nic nie namalowałam, no chyba że na plastyce. 
Do dziś.
Moją małą dygresję kieruję do obecnych i przyszłych rodziców, braci, sióstr, wujków i cioć- 
nigdy nie spalcie talentu jakiegoś dziecka na panewce :)






A tu jeszcze z make-upem :) 





Czym malowałam- no, można się zdziwić. 
Na pewno niczym, co potrzebne jest do rysunku profesjonalnego :) 
Użyte:
- pędzle do makijażu,
- baza pod makijaż,
- cienie do powiek,
- kredka do oczu (czarna, brązowa i niebieska).

I jak? 
Co myślicie?
Całusy!


wtorek, 29 grudnia 2015

MAKIJAŻ SYLWESTROWY

Witam Kochane!
Grudzień dosłownie przeleciał mi przez palce i nawet nie wiem, kiedy to się stało. Święta, przygotowania i wszystko co związane z celebrowaniem tego cudownego czasu, pochłonęło mnie całkowicie. Dlatego też, tak mało mnie 
u Was było... Ale mam nadzieję, że w styczniu wszystko znów wróci do normy. I nadrobię zaległości :)
Dziś chciałam pokazać Wam makijaż, który mam w planie wykonać na Sylwestra. 
Być może i Was zainspiruje?











Kolor różowy pochodzi z paletki Golden Rose, która wygląda o tak:


Kącik zewnętrzny, powiekę dolną oraz linię wodną zaznaczyłam używając czarnego cienia Oriflame oraz czarnej kredki Kryolan.
Na kącik wewnętrzny nałożyłam sypki brokat firmy Inglot. 
Tusz- oczywiście niezastąpiony "So Couture".

I jak? Podoba się?
Odważyłybyście się na różowy w Sylwestrowym makijażu?
Całuję! :)



wtorek, 8 grudnia 2015

HIDRAVEN- SESDERMA

Witam Kochane!
Już ósmy grudnia, a ja zamieszczam dopiero pierwszy wpis w tym miesiącu. Katastrofa.
Aczkolwiek sporo się u mnie ostatnio dzieje. 
Dwa tygodnie temu zdecydowałam dosłownie z dnia 
na dzień, że wyjeżdżam do Wielkiej Brytanii. 
Nie, nie na stałe :) W odwiedziny. 
Jak zdecydowałam, tak zrobiłam. 
Było oczywiście cudownie, uwielbiam wracać do miejsc, które znam i w których spędziłam sporo czasu. 
A Londyn darzę szczególnym sentymentem. Chyba jest coś magicznego w tym mieście. 
Zdecydowanie polecam tym z Was, które jeszcze nie były. 

Przechodząc do tematu- Hidraven.
Otrzymałam go od mojej cudownej Ewy na urodziny, które obchodzę w kwietniu. Tak się złożyło, że smęciłam dłuższy czas o tym, że nie mam niczego fajnego do mycia twarzy. 
I przydałoby się to zmienić. Ewka podłapała temat i tak oto, 
w moim posiadaniu znalazł się ten produkt. 
Kochana moja :)


 Hidraven- pienisty krem bez mydła.
Co mówi o nim producent:
"Produkt przeznaczony do codziennego oczyszczania twarzy. Przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry, 
w szczególności delikatnej i wrażliwej, także ze skłonnością trądzikową. Doskonałe rozwiązanie dla skóry źle tolerującej mydło. Polecany do łatwego i szybkiego demakijażu twarzy 
i okolic oczu. Ze względu na swą szczególną kompozycję zalecany do higieny intymnej.
Właściwości: Hidraven Pienisty Krem Bez Mydła jest produktem bardzo dobrze tolerowanym przez skórę dzięki zawartym w nim ekstraktom roślinnym (rumianek, owies, mimoza i aloes). Produkt o właściwościach nawilżających, kojących, regenerujących i chroniących. Triklosan zapewnia działanie przeciwbakteryjne".

Te z Was, które czasem czytają moje wypociny, 
wiedzą, że moja cera jest bardzo, bardzo wrażliwa. 
Choć nigdy wcześniej nie była. A sprawcą tego wszystkiego są źle przeprowadzane zabiegi. 
Będąc na licencjacie, co tydzień miałyśmy zajęcia z gabinetu kosmetycznego. I co tydzień nowe procedury. 
Oczywiście- chcąc nie chcąc- wszystkiego trzeba było spróbować. A jako że o kosmetyce profesjonalnej i wpływie na skórę mało która z nas miała większe pojęcie, wszystkie masowo robiłyśmy sobie wzajemnie krzywdę. 
Choć większość dziewczyn przeszła to bez szwanku, 
ja niestety do dziś borykam się ze swoją 
problematyczną skórą.
Dlaczego w ogóle o tym wspominam? Chciałabym Was ostrzec przed nadmiernym wystawianiem swojej cery 
na próbę. 
Jeżeli wybieracie się do salonów kosmetycznych, zawsze zwracajcie uwagę na PROFESJONALIZM. 
W tych czasach, praktycznie każda "Beata z osiedla'' może wykonywać podstawowe zabiegi kosmetyczne. 
Ale wierzcie mi, że nie każda "Beata" do końca wie co robi. 
I podejrzewam, że żadna nie wiedziałaby co zrobić 
w przypadku nagłej reakcji alergicznej. 
A wtedy nie chodziłoby już tylko o nasz wygląd. 
Myślę, że jest wiele do powiedzenia w tym temacie i mam w planie zrobić o tym osobny post. 
Teraz zostawiam Was z sentencją : 
"Nie zawsze więcej znaczy lepiej".

Co do pianki Hidraven...
Chyba pokochałam ją od pierwszej aplikacji. 
Od kwietnia używam jej praktycznie codziennie (robiąc kilkudniowe przerwy raz w miesiącu) i zostało mi jej jeszcze całkiem sporo.
Świetnie sprawdza się zarówno w przypadku demakijażu jak i zwyczajnego mycia twarzy. Skóra jest dokładnie oczyszczona i zmatowiona. Przy dłuższym stosowaniu zauważyłam, że moja cera jest wyraźnie mniej zaczerwieniona i stała się bardziej delikatna. 
A co najważniejsze, produkt jej nie podrażnił, co jest u mnie na porządku dziennym.
Hidraven ma piękny zapach. 
Nie znam osoby, której by się nie spodobał. 
Aplikacja należy do bardzo przyjemnych, co pokażę Wam 
na zdjęciach.
Po wyciśnięciu na rękę, kosmetyk wygląda tak:


Konsystencja jest żelowa, przezroczysta.

Po rozmasowaniu w dłoniach, powstaje nam cudowna pianka, która jest naprawdę tak delikatna, że trudno to opisać:


Masowanie buzi taką pianką to sama przyjemność, 
wierzcie mi :)

Minusy:
Przy pierwszych dwóch użyciach, kosmetyk piekł mnie 
w oczy. Później już się to nie zdarzyło.
Przy dłuższym stosowaniu, skóra jest aż za bardzo zmatowiona i zaczyna dawać uczucie ściągnięcia. 
Dlatego- jak pisałam wyżej- raz w miesiącu odstawiam produkt na 4-5 dni, po czym znów do niego wracam.
W przypadku higieny intymnej się u mnie nie sprawdził, 
choć i tak żal by mi było go używać. 

Cena to około 60- 70 złotych. Sporo, ale pianka jest tak wydajna, że zdecydowanie się opłaca.
Ja ją kocham :)
W ogóle Sesderma ma świetne produkty, polecam profesjonalistkom zapoznanie się z ofertą firmy. 
Są godni uwagi.
I nie, nie jest to wpis sponsorowany.

A Wy, znacie ten kosmetyk? Zainwestowałybyście w niego?
Całuję!


czwartek, 19 listopada 2015

POMADKA WIBO

Witam cieplutko w ten (niestety) zimny i deszczowy dzień.
Chciałam Wam dziś przedstawić opinię na temat pomadki "Glossy Temptation" firmy Wibo.
Krótko i treściwie.


Bardzo lubię kosmetyki tej firmy. A lakiery są wręcz moim hitem. 
Niestety, tak jak w każdej firmie, trafiają się nam czasem buble. I dla mnie takim małym bublem jest właśnie opisywany produkt.


Pomadka ma piękny, piękny, piękny różowy kolor. Tego szukałam! Prosta i elegancka szata graficzna- to lubię! Śliczny, delikatny (jakby karmelkowy) zapach. Dobra cena...Czego chcieć więcej?
A no właśnie.


Tak więc, moja drogie, pomadka ta okrutnie wysusza usta!
Pomimo jej wielu atutów, niestety- prawdopodobnie- wyląduje w koszu.
Próbowałam już kilku sposobów jej użytkowania (np. nakładając ją na nawilżający balsam), jednak w każdym przypadku efekt był ten sam. Wysuszone usta z wyraźnie podkreślonymi skórkami. No nie, muszę podziękować.

Zdaję sobie sprawę, że żadna firma nie jest idealna i naprawdę w każdej znajdzie się jakiś produkt, który nie spełnia naszych oczekiwań. Niestety, nie można zadowolić stu procent klientów- wtedy nie byłoby konkurencji na rynku. A to byłoby nudne...
Nie zmienia to jednak faktu, że Wibo pozostaje w moim sercu i nadal wiernie będę kupować ich kosmetyki. Tyle, że na pewno nie "Glossy Temptation".

A Wy- jakich pomadek używacie? Które okazały się bublami? 
Całuję! :)


wtorek, 10 listopada 2015

BROKAT NA PAZNOKCIACH VS BROKAT NA OKU

Witam,
Dziś szybciutko mała inspiracja dla Was- brokat na paznokciach czy brokat na oku?
:)






Lakier, którego użyłam to jeden z moich ulubieńców - 
Wibo Chic Matte nr 2, oraz zwykły lakier brokatowy.


Makijaż oka powstał natomiast przy użyciu:
- bazy pod cienie,
- cieni: czarnego, białego oraz brązowego,
- kredki do oczu,
- tuszu (oczywiście So Couture).

I jak?
Brokat na oczach czy brokat na paznokciach?
Całusy! :)