Witam,
Nie tak dawno wrzucałam zdjęcie swojej półki, na której w rządkach poustawiane są perfumy. Tak, jest to coś, co kocham i nie mogę bez tego żyć.
Dość długo przebywałam za granicą (Wielka Brytania) i tam też na bieżąco zaopatrywałam się w nowe flakoniki. Poza tym, mogłam sobie na to pozwolić.
Mały przykład- najmniejsza stawka w tym kraju to 6.31 funta/na godzinę... Przyjmując, że przepracuje się 10 godzin w ciągu dnia, wychodzi 63.1 funta...
63.1 funta...
A perfumy z wyższej półki kosztują właśnie tyle (są i droższe, ale przyjmijmy to opcjonalnie).
Więc czysto logicznie wychodzi na to, że pracując tylko jeden dzień (jeden dzień!) jesteśmy w stanie kupić sobie porządne perfumy.
Porównując to z zarobkami w Polsce i cenami buteleczek...Cóż...W zasadzie nawet nie ma się nad czym rozwodzić.
Nie zrozumcie mnie źle- kocham nasz kraj i dlatego wróciłam. Chcę tu mieszkać i żyć. Ale nie ukrywajmy, że jest tutaj naprawdę ciężko.
Dlatego też zaopatrzyłam się w to co uwielbiam na następne 736178 lat i myślę, że wystarczy :)
Aczkolwiek poruszając jeszcze jedną kwestię...
Bardzo lubię chodzić po drogeriach i poznawać nowe zapachy, ale też próbować te, które już miałam. I tutaj moja kolejna chłodna kalkulacja. Zauważyłam ( a może raczej wyczułam ), że perfumy, które mam (z Anglii), pachną o wiele mocniej i o wiele dłużej niż te, które są u nas w drogeriach.
Autentycznie.
Nie wiem z czego to wynika, ale mam dość wyczulony zmysł węchu i jestem przerażona jak dalece odbiegają od siebie dwa takie same zapachy, tyle że z różnych krajów.
Ale dość już o tym.
Teraz czas na przejście do konkretów, a mianowicie chciałam zaprezentować Wam mój ukochany zapach, który chyba nigdy mi się nie znudzi.
Coco Chanel Mademoiselle.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: sycylijska pomarańcza, kalambriańska bergamota
nuta serca: róża, orientalny jaśmin
nuta bazy: indonezyjska paczula, haitańska wetiweria, wanilia z Réunion, białe piżmo
Świeży, kobiecy zapach, z gatunku klasycznych i eleganckich, choć jak dla mnie, idealny na każdą okazję- lekki i dziewczęcy na dzień do pracy, ale zarazem zmysłowy i tajemniczy na wieczorną kolację.
Zapach na pewno przykuwa uwagę.
Utrzymuje się bardzo długo i jest maksymalnie wydajny- nie trzeba wylewać na siebie pół butelki- wystarczą dwa psiknięcia i pachnie się caluśki dzień. Na ubraniach czuć go nawet do kilku dni.
Nuty pięknie ze sobą współgrają- te owocowe cudownie otulają bardziej romantyczne róże i jaśmin.
Zapach jest jedyny w swoim rodzaju, raczej zawsze będzie moim numerem jeden.
Na koniec flakon, tak charakterystyczny w prostocie i elegancji Chanel.
Cudo <3 <3 <3
Ja mam wersję edt i również jestem tym zapachem oczarowana, chociaż nie jestem pewna czy pozostanę mu wierna. Zdecydowanie wolę Chance edt i Chance eau fraiche.
OdpowiedzUsuńChance też są piękne :) Pokusiłam się o mały wydatek wracając do kraju i kupiłam je swojej bratowej. Jest nimi oczarowana :)
OdpowiedzUsuńChance EDT i Mademoiselle to moi absolutni faworyci :)
OdpowiedzUsuń