Witam Kochane!
Już ósmy grudnia, a ja zamieszczam dopiero pierwszy wpis w tym miesiącu. Katastrofa.
Aczkolwiek sporo się u mnie ostatnio dzieje.
Dwa tygodnie temu zdecydowałam dosłownie z dnia
na dzień, że wyjeżdżam do Wielkiej Brytanii.
Nie, nie na stałe :) W odwiedziny.
Jak zdecydowałam, tak zrobiłam.
Było oczywiście cudownie, uwielbiam wracać do miejsc, które znam i w których spędziłam sporo czasu.
A Londyn darzę szczególnym sentymentem. Chyba jest coś magicznego w tym mieście.
Zdecydowanie polecam tym z Was, które jeszcze nie były.
Przechodząc do tematu- Hidraven.
Otrzymałam go od mojej cudownej Ewy na urodziny, które obchodzę w kwietniu. Tak się złożyło, że smęciłam dłuższy czas o tym, że nie mam niczego fajnego do mycia twarzy.
I przydałoby się to zmienić. Ewka podłapała temat i tak oto,
w moim posiadaniu znalazł się ten produkt.
Kochana moja :)
Hidraven- pienisty krem bez mydła.
Co mówi o nim producent:
"Produkt przeznaczony do codziennego oczyszczania twarzy. Przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry,
w szczególności delikatnej i wrażliwej, także ze skłonnością trądzikową. Doskonałe rozwiązanie dla skóry źle tolerującej mydło. Polecany do łatwego i szybkiego demakijażu twarzy
i okolic oczu. Ze względu na swą szczególną kompozycję zalecany do higieny intymnej.
Właściwości: Hidraven Pienisty Krem Bez Mydła jest produktem bardzo dobrze tolerowanym przez skórę dzięki zawartym w nim ekstraktom roślinnym (rumianek, owies, mimoza i aloes). Produkt o właściwościach nawilżających, kojących, regenerujących i chroniących. Triklosan zapewnia działanie przeciwbakteryjne".
Te z Was, które czasem czytają moje wypociny,
wiedzą, że moja cera jest bardzo, bardzo wrażliwa.
Choć nigdy wcześniej nie była. A sprawcą tego wszystkiego są źle przeprowadzane zabiegi.
Będąc na licencjacie, co tydzień miałyśmy zajęcia z gabinetu kosmetycznego. I co tydzień nowe procedury.
Oczywiście- chcąc nie chcąc- wszystkiego trzeba było spróbować. A jako że o kosmetyce profesjonalnej i wpływie na skórę mało która z nas miała większe pojęcie, wszystkie masowo robiłyśmy sobie wzajemnie krzywdę.
Choć większość dziewczyn przeszła to bez szwanku,
ja niestety do dziś borykam się ze swoją
problematyczną skórą.
Dlaczego w ogóle o tym wspominam? Chciałabym Was ostrzec przed nadmiernym wystawianiem swojej cery
na próbę.
Jeżeli wybieracie się do salonów kosmetycznych, zawsze zwracajcie uwagę na PROFESJONALIZM.
W tych czasach, praktycznie każda "Beata z osiedla'' może wykonywać podstawowe zabiegi kosmetyczne.
Ale wierzcie mi, że nie każda "Beata" do końca wie co robi.
I podejrzewam, że żadna nie wiedziałaby co zrobić
w przypadku nagłej reakcji alergicznej.
A wtedy nie chodziłoby już tylko o nasz wygląd.
Myślę, że jest wiele do powiedzenia w tym temacie i mam w planie zrobić o tym osobny post.
Teraz zostawiam Was z sentencją :
"Nie zawsze więcej znaczy lepiej".
Co do pianki Hidraven...
Chyba pokochałam ją od pierwszej aplikacji.
Od kwietnia używam jej praktycznie codziennie (robiąc kilkudniowe przerwy raz w miesiącu) i zostało mi jej jeszcze całkiem sporo.
Świetnie sprawdza się zarówno w przypadku demakijażu jak i zwyczajnego mycia twarzy. Skóra jest dokładnie oczyszczona i zmatowiona. Przy dłuższym stosowaniu zauważyłam, że moja cera jest wyraźnie mniej zaczerwieniona i stała się bardziej delikatna.
A co najważniejsze, produkt jej nie podrażnił, co jest u mnie na porządku dziennym.
Hidraven ma piękny zapach.
Nie znam osoby, której by się nie spodobał.
Aplikacja należy do bardzo przyjemnych, co pokażę Wam
na zdjęciach.
Po wyciśnięciu na rękę, kosmetyk wygląda tak:
Konsystencja jest żelowa, przezroczysta.
Po rozmasowaniu w dłoniach, powstaje nam cudowna pianka, która jest naprawdę tak delikatna, że trudno to opisać:
Masowanie buzi taką pianką to sama przyjemność,
wierzcie mi :)
Minusy:
Przy pierwszych dwóch użyciach, kosmetyk piekł mnie
w oczy. Później już się to nie zdarzyło.
Przy dłuższym stosowaniu, skóra jest aż za bardzo zmatowiona i zaczyna dawać uczucie ściągnięcia.
Dlatego- jak pisałam wyżej- raz w miesiącu odstawiam produkt na 4-5 dni, po czym znów do niego wracam.
W przypadku higieny intymnej się u mnie nie sprawdził,
choć i tak żal by mi było go używać.
Cena to około 60- 70 złotych. Sporo, ale pianka jest tak wydajna, że zdecydowanie się opłaca.
Ja ją kocham :)
W ogóle Sesderma ma świetne produkty, polecam profesjonalistkom zapoznanie się z ofertą firmy.
Są godni uwagi.
I nie, nie jest to wpis sponsorowany.
A Wy, znacie ten kosmetyk? Zainwestowałybyście w niego?
Całuję!